Maga Yoga

Maga Yoga

sobota, 29 marca 2014

Dubaj

7 godzin w Dubaju.
Nie działa internet.
Ale za to znalazłam w miarę miękkie leżanki, skrzętnie pilnowałam, żeby mi nikt mojej, zdobytej z trudem, nie zajął.
I tak przespałam na niej kilka godzin.

W samolocie do Dubaju obejrzałam najnowszego Hobbita.
Był tak długi, że skończyłam na smoczycy tarzającej się w złocie i wtedy musiałam już wysiadać, więc mimo, że spodziewam się że smoczycę zabiją (bo do cna zła była), to tego już nie zobaczyłam, bo trzeba było opuścić samolot.
Prosto z góry złota na ekranie wysiadłam w górę złota dubajskiego lotniska.
Szum pieniędzy, diamentow, zegarków,
Natychmiast dostaję alergii, to chyba przez niezauważalną mgiełkę przeplatających się zapachów perfum wydobywających się z olbrzymich perfumerii.

To ciekawe, tym razem nie czuję jakiegoś nagłego przeskoku z jednego świata w drugi.
Wydaje mi się to takie naturalne - upał, brud, pył i totalny bałagan Indii i sterylne, bogate, olbrzymie lotnisko w Dubaju.
No problem!

Jak będzie w Polsce?
Nie wiem, czuję, że wyglądam trochę jak wariat z innej planety.
Mam każdą część garderoby w innym kolorze, dwie jaskrawo kolorowe torby, totalny w nich bałagan, bo mimo szlachetnych planów, znów pakowałam się wrzucając do toreb i plecaków wszystko jak leci, zwijając w kłębki i gałganki.

W poczekalni na samolot do Warszawy prawie same polskie melancholijne twarze.
Fajnie jest wyjechać na dłużej, bo doceniam ich urok, taką swojskość, bliskość.
P o l s k a
Samo to słowo, kształt liter, jego długość, od razu kojarzy się z czymś tak bardzo "moim", znanym na wskroś, że automatycznie twarz się uśmiecha.
No i nie mogę temu zaprzeczyć, mimo że bym czasem chciała, że nie umiem tak po prostu nic nie czuć do tego kraju...

Witaj Polsko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz