PRZYJEMNOŚCI
~ picie dużej porannej kawy na przeciwko aśramu oraz uczucie zaraz po jej wypiciu-uniesienia, radości, przypływu energii.
~ słuchanie śpiewu mnicha otwierającego jaskinię Skandaśrm. Uczucie wibracji w ciele, przeszywających do szpiku kości, wzruszenie.
~ schodzenie z góry Arunachala. Ciepło na gołych stopach, oddawane przez prawie puszyste czerwone kamienie.
~ widok ulubionego sprzedawcy kamiennych rzeźb na zboczu góry. Wspólny śmiech, radosne powitanie, pokłon. Dotknięcie serca.
~ widok ulubionego mnicha siedzącego na zboczu góry. Radosny okrzyk:
-dzień dobry! Where are you from? Brazil? You look like an actress from there. When you smile :)
-No, Poland.
-ah, Poland! Dzień dobry! :D
Codziennie mnich zapomina skąd jestem, ale "dzień dobry" jakoś zapamiętał :)
~ jedzenie: idli, tali, soczystych owoców, świeżego kokosu... Rozkoszowanie się każdym kęsem.
~ moment gdy Shiva Shakti patrzy na mnie: uczucie roztapiania się, rozpadania, wibracji, miękko, ciepło, oddech, bicie serca. Wzruszenie. Miłość. Bezkres.
~ huśtanie się na krześle na tarasie biblioteki Quo Vadis. Senność, spokój, poczucie bezpieczeństwa.
~ prysznic-polewanie sie ciepła woda z wiaderka. Rozkoszne uczucie mięknięcia skory, całego ciała.
I wiele innych...
NIEPRZYJEMNOŚCI
~ przechodzenie obok ścieków, kwaśny zapach, zbieranie na mdłości, obrzydzenie.
~ trąbienie autobusów, rikszy, motorów. Szczególnie gdy jedzie zaraz za mną, i trąbi znienacka, wydaje się, że bez innego sensownego powodu poza przestraszeniem mnie i wkurzeniem.
~ żebracy, szczególnie żebrzące kobiety, ich wołanie: MA! MA!!! Wyciągając chude kończyny, pokryte chorobą, obwiązane brudną szmatą lub ucięte kikuty... Poczucie zagubienia, bezradności, złości, na kogo? Na siebie, na tych żebraków, na świat... Nie wiem... Nic nie daję, przeważnie. Potem poczucie winy. Kobiety pod nosem rzucają jeszcze wiązankę przekleństw. Poczucie bycia malutką, garbienie się, przyspieszenie kroku, przejmujący smutek.
~ gapienie się Hindusów, szczególnie młodych chłopców jeżdżących na rowerach i wołających "hallo!", a następnie wyciągających brudną rękę do podania, żeby choć trochę móc pomacać białą kobietę. Już nie podaję ręki. Obrzydzenie, wściekłość, chęć zrobienia krzywdy, opierdolenia, uderzenia.
~ pocenie się, gdy idę w środku dnia. Mokre gacie, koszulka, a ja muszę mieć zarzuconą na ramiona hustę, żeby Hindusi nie zeżarli mnie wzrokiem. Obok mijają mnie faceci w samych majtach. Wkurwienie na system, lepienie się ciała, śmierdzenie.
~ mulenie w brzuchu, słabość, zimno i ciepło na zmianę, symptomy zbliżającej się sraczki. Myśli: Fuck, a w tym roku miało jej nie być, przecież piję regularnie srebro koloidalne jak poradziła mi Ania! Jest tyle rzeczy, które chcę zrobić, a jedyne na co mam teraz ochotę, to leżenie w łóżku w moim ponurym pokoju. Nie chcę już się oczyszczać, nie chcę już być chudsza! Fuck, fuck, fuck!!!
I wiele innych...
Z rzeczy, które mi się jeszcze przytrafiły i które są może godne odnotowania oraz trudno je jasno podzielić na przyjemne lub nie, to:
Po drodze na górę dorwał mnie pan wyciągając ze swojej torby czarny kamień, mówiąc:
- magnet stone! From the top of the mountain! When you hold it in your right hand when meditating, you feel great energy coming from it!
Where are you from?
- Poland.
- Ah, Poland, Holland, Holland, Poland! :D Many friends from there!
Wzięłam kamień, dałam panu 10 rupi.
Poszłam do jaskini, siadłam do medytacji ściskając cały czas kamień w prawej ręce.
Nie poczułam żadnej energii.
Za to kamień faktycznie pachnie szczytem góry: smołą, ogniem, ceremoniami ku czci Shivy.
Gdy znane mnie mulenie w brzuchu oraz mdłości zaczęły się rozkręcać, wpadłam na Karen Richards a zaraz potem na białego konia.
Popatrzyłam przeciągle na białego konia, koń na mnie i poczułam: co tam, zagadam do niej o te satsangi.
Karen mówi głośno i wyraźnie. Ma jasne oczy.
Okazało się, że dokładnie od dziś zmieniają lokalizację, satsangi były na przeciwko mojego hotelu do tej pory! A teraz nie wiadomo, mam sprawdzać fb... Ok, sprawdzę, może pójdę jutro, jak nie dostanę sraczki...
Sraczka czy Karen, oto jest pytanie! ;)
Przyjemność, nieprzyjemność, wygoda, niewygoda, sraczka, satsang...
Kalejdoskop życia.
~ picie dużej porannej kawy na przeciwko aśramu oraz uczucie zaraz po jej wypiciu-uniesienia, radości, przypływu energii.
~ słuchanie śpiewu mnicha otwierającego jaskinię Skandaśrm. Uczucie wibracji w ciele, przeszywających do szpiku kości, wzruszenie.
~ schodzenie z góry Arunachala. Ciepło na gołych stopach, oddawane przez prawie puszyste czerwone kamienie.
~ widok ulubionego sprzedawcy kamiennych rzeźb na zboczu góry. Wspólny śmiech, radosne powitanie, pokłon. Dotknięcie serca.
~ widok ulubionego mnicha siedzącego na zboczu góry. Radosny okrzyk:
-dzień dobry! Where are you from? Brazil? You look like an actress from there. When you smile :)
-No, Poland.
-ah, Poland! Dzień dobry! :D
Codziennie mnich zapomina skąd jestem, ale "dzień dobry" jakoś zapamiętał :)
~ jedzenie: idli, tali, soczystych owoców, świeżego kokosu... Rozkoszowanie się każdym kęsem.
~ moment gdy Shiva Shakti patrzy na mnie: uczucie roztapiania się, rozpadania, wibracji, miękko, ciepło, oddech, bicie serca. Wzruszenie. Miłość. Bezkres.
~ huśtanie się na krześle na tarasie biblioteki Quo Vadis. Senność, spokój, poczucie bezpieczeństwa.
~ prysznic-polewanie sie ciepła woda z wiaderka. Rozkoszne uczucie mięknięcia skory, całego ciała.
I wiele innych...
NIEPRZYJEMNOŚCI
~ przechodzenie obok ścieków, kwaśny zapach, zbieranie na mdłości, obrzydzenie.
~ trąbienie autobusów, rikszy, motorów. Szczególnie gdy jedzie zaraz za mną, i trąbi znienacka, wydaje się, że bez innego sensownego powodu poza przestraszeniem mnie i wkurzeniem.
~ żebracy, szczególnie żebrzące kobiety, ich wołanie: MA! MA!!! Wyciągając chude kończyny, pokryte chorobą, obwiązane brudną szmatą lub ucięte kikuty... Poczucie zagubienia, bezradności, złości, na kogo? Na siebie, na tych żebraków, na świat... Nie wiem... Nic nie daję, przeważnie. Potem poczucie winy. Kobiety pod nosem rzucają jeszcze wiązankę przekleństw. Poczucie bycia malutką, garbienie się, przyspieszenie kroku, przejmujący smutek.
~ gapienie się Hindusów, szczególnie młodych chłopców jeżdżących na rowerach i wołających "hallo!", a następnie wyciągających brudną rękę do podania, żeby choć trochę móc pomacać białą kobietę. Już nie podaję ręki. Obrzydzenie, wściekłość, chęć zrobienia krzywdy, opierdolenia, uderzenia.
~ pocenie się, gdy idę w środku dnia. Mokre gacie, koszulka, a ja muszę mieć zarzuconą na ramiona hustę, żeby Hindusi nie zeżarli mnie wzrokiem. Obok mijają mnie faceci w samych majtach. Wkurwienie na system, lepienie się ciała, śmierdzenie.
~ mulenie w brzuchu, słabość, zimno i ciepło na zmianę, symptomy zbliżającej się sraczki. Myśli: Fuck, a w tym roku miało jej nie być, przecież piję regularnie srebro koloidalne jak poradziła mi Ania! Jest tyle rzeczy, które chcę zrobić, a jedyne na co mam teraz ochotę, to leżenie w łóżku w moim ponurym pokoju. Nie chcę już się oczyszczać, nie chcę już być chudsza! Fuck, fuck, fuck!!!
I wiele innych...
Z rzeczy, które mi się jeszcze przytrafiły i które są może godne odnotowania oraz trudno je jasno podzielić na przyjemne lub nie, to:
Po drodze na górę dorwał mnie pan wyciągając ze swojej torby czarny kamień, mówiąc:
- magnet stone! From the top of the mountain! When you hold it in your right hand when meditating, you feel great energy coming from it!
Where are you from?
- Poland.
- Ah, Poland, Holland, Holland, Poland! :D Many friends from there!
Wzięłam kamień, dałam panu 10 rupi.
Poszłam do jaskini, siadłam do medytacji ściskając cały czas kamień w prawej ręce.
Nie poczułam żadnej energii.
Za to kamień faktycznie pachnie szczytem góry: smołą, ogniem, ceremoniami ku czci Shivy.
Gdy znane mnie mulenie w brzuchu oraz mdłości zaczęły się rozkręcać, wpadłam na Karen Richards a zaraz potem na białego konia.
Popatrzyłam przeciągle na białego konia, koń na mnie i poczułam: co tam, zagadam do niej o te satsangi.
Karen mówi głośno i wyraźnie. Ma jasne oczy.
Okazało się, że dokładnie od dziś zmieniają lokalizację, satsangi były na przeciwko mojego hotelu do tej pory! A teraz nie wiadomo, mam sprawdzać fb... Ok, sprawdzę, może pójdę jutro, jak nie dostanę sraczki...
Sraczka czy Karen, oto jest pytanie! ;)
Przyjemność, nieprzyjemność, wygoda, niewygoda, sraczka, satsang...
Kalejdoskop życia.
cielak je plakat |
magnet stone |
Hmmm, nie wiem jak z tym srebrem, na mnie zawsze działało... Może masz jakieś super czyszczenie...
OdpowiedzUsuń