Nudzę się.
Leżę.
Siedzę.
Jem.
Śpię.
Idę gdzieś (ale bardzo powoli, żeby się nie spocić).
Dłubię w nosie.
Robię zdjęcie.
I co?
I już??
Przecież musi być coś poza tym. Jakiś ukryty sens. Znaczenie. Opowieść. Przyczyna i skutek.
Historia osadzona w czasie i przestrzeni.
Początek i koniec.
Rozwinięcie, punkt kulminacyjny, puenta, jakiś morał...
Nie mam absolutnie nic do powiedzenia.
Nie wiem czemu piszę. I czemu to ludzie czytają.
Nie mam żadnego planu, piszę z nudów.
Bo akurat nie mam "niczego pożytecznego do roboty".
Zbijam bąki.
Bezwstydnie nie przynależę do mas pracujących.
Nie wykopuję węgla spod ziemi i nie narażamy swojego życia.
Nie uczę dzieci w szkole.
Nie sprzedaję warzyw.
Nawet jogi ostatnio nie uczę.
Nic nie robię.
Jestem bezużyteczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chodzi za mną różowy.
Różowy i róże.
Kupiłam przedziwne gacie w wielkie różowe kwiaty.
Chyba nigdy ich nie założę w Warszawie!
Zaczęłam kupować garściami róże i usypywać z nich codziennie nowe serce w aśramie Shiva Shakti, chociaż jeszcze parę dni temu wydawało mi się to głupie.
Moja sąsiadka wchodząc do pokoju wcisnęła mi do rąk 5 róż, mówiąc, że ma ich za dużo.
-Here, take them!
Nawet drzwi do mojego pokoju są różowe.
I pryszcz na buzi...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wychodząc z hotelu, schodząc po przedziwnych schodach bez stopni, patrzę na białe krzesło przed recepcją.
Codziennie tam stoi.
Po co?
Dla kogo?
Wstydziłoby się tak stać!
Krzesło przyjmuje promień słońca.
Gdzie zaczyna się promień, a gdzie krzesło? Gdzie się kończą?
Poproszę o dokładny opis. Działanie matematyczne. Wzór chemiczny.
Chcę zrozumieć!
Żeby nie było wątpliwości. I już!
Twarda rzeczywistość, konkret!
Racjonalizm!
Żadnej tam magii, czegoś poza słowami, nie do ogarnięcia przez umysł!
Jeszcze by tego brakowało!
Coby człowiek ześwirował.
Nie dam się!
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Authentic Movement
Moje ciało porusza się samo.
Tak jak ono tego chce.
Myśli.
Są.
Dotykam koniuszków palców u stóp, liczę, odkrywam ich kształt.
Bioder.
Piersi.
Ud.
Jestem zachwycona.
Jakie ciało!
Żyje, oddycha, samo się naprawia.
Umiera.
Czuję seksualność.
~~~~~~~~~~~~~~~
Ciekawe co z krzesełkiem.
Stoi gdzie stało?
Czy ktoś na nim siedzi?
Daję głowę, że nikt.
Leżę.
Siedzę.
Jem.
Śpię.
Idę gdzieś (ale bardzo powoli, żeby się nie spocić).
Dłubię w nosie.
Robię zdjęcie.
I co?
I już??
Przecież musi być coś poza tym. Jakiś ukryty sens. Znaczenie. Opowieść. Przyczyna i skutek.
Historia osadzona w czasie i przestrzeni.
Początek i koniec.
Rozwinięcie, punkt kulminacyjny, puenta, jakiś morał...
Nie mam absolutnie nic do powiedzenia.
Nie wiem czemu piszę. I czemu to ludzie czytają.
Nie mam żadnego planu, piszę z nudów.
Bo akurat nie mam "niczego pożytecznego do roboty".
Zbijam bąki.
Bezwstydnie nie przynależę do mas pracujących.
Nie wykopuję węgla spod ziemi i nie narażamy swojego życia.
Nie uczę dzieci w szkole.
Nie sprzedaję warzyw.
Nawet jogi ostatnio nie uczę.
Nic nie robię.
Jestem bezużyteczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chodzi za mną różowy.
Różowy i róże.
Kupiłam przedziwne gacie w wielkie różowe kwiaty.
Chyba nigdy ich nie założę w Warszawie!
Zaczęłam kupować garściami róże i usypywać z nich codziennie nowe serce w aśramie Shiva Shakti, chociaż jeszcze parę dni temu wydawało mi się to głupie.
Moja sąsiadka wchodząc do pokoju wcisnęła mi do rąk 5 róż, mówiąc, że ma ich za dużo.
-Here, take them!
Nawet drzwi do mojego pokoju są różowe.
I pryszcz na buzi...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wychodząc z hotelu, schodząc po przedziwnych schodach bez stopni, patrzę na białe krzesło przed recepcją.
Codziennie tam stoi.
Po co?
Dla kogo?
Wstydziłoby się tak stać!
Krzesło przyjmuje promień słońca.
Gdzie zaczyna się promień, a gdzie krzesło? Gdzie się kończą?
Poproszę o dokładny opis. Działanie matematyczne. Wzór chemiczny.
Chcę zrozumieć!
Żeby nie było wątpliwości. I już!
Twarda rzeczywistość, konkret!
Racjonalizm!
Żadnej tam magii, czegoś poza słowami, nie do ogarnięcia przez umysł!
Jeszcze by tego brakowało!
Coby człowiek ześwirował.
Nie dam się!
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Authentic Movement
Moje ciało porusza się samo.
Tak jak ono tego chce.
Myśli.
Są.
Dotykam koniuszków palców u stóp, liczę, odkrywam ich kształt.
Bioder.
Piersi.
Ud.
Jestem zachwycona.
Jakie ciało!
Żyje, oddycha, samo się naprawia.
Umiera.
Czuję seksualność.
~~~~~~~~~~~~~~~
Ciekawe co z krzesełkiem.
Stoi gdzie stało?
Czy ktoś na nim siedzi?
Daję głowę, że nikt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz