Jestem u Ammy
Głowa pęka,
Czuję się jak w gęstej zupie
Każdym porem wypływa pot
Chce mi się wymiotować
Jestem u
Mamy
Kocham
Cię
Kocham
Cię
Kocham
Cię
Leżę na metalowym piętrowym łóżku
Głowa nawija jak szalona
Popsuty komputer wyrzucający z siebie strzępki myśli
Fantazje, historie, słowa, słowa, słowa...
Kocham
Kocham
Kocham
Kocham
Kocham
To wszystko jest tak nierealne
Tak mocno prowdziwe w szaleństwie
Istnienia
Roztapiam resztki twardości
W płaczu o jeszcze innej barwie
Niż ten w Tiruvannamalai
Łzy u Ammy są różowe
Naszyjnik na szyi od mamy
z sercem
Pierścionek na palcu od babci
z diamentem
Gdy przechodzi ból głowy
A ja czekam w kolejce do Ammy
Rozszalała się burza
Pioruny, grzmoty, wyładowania energetyczne
Ulewny deszcz rozsadza dach nad naszymi głowami
Co jakiś czas gasną światła ...
Dostałam od Ammy
Mocne twarde słowa wrzucone do ucha
Jak dudnienie bębna
Jej ciało miękkie i duże
Oszałamiający zapach jaśminu wydobywający sie z kwiatów na jej szyi
Dała mi do ręki
Czekoladowe Serce
i zawinięty w brązowy papier cukierek
Spałam dobrze i głęboko w pokoju gorącym jak piekarnik,
Na trzecim piętrze wieżowca.
Dziś wracam do Tiruvannamalai
Urodziłam się w poniedziałek,
Dziękuję Mamo _/\_
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz