Dopada doskonale
Obezwładniająco
Rozrywa
Miednicę
Brzuch
Serce
Nie będę tłumić
Nie będę
Nie, nie, nie!
Niech mnie rezerwie na strzępy,
Niech wykrzyczy się ryk
Z basenu
Życia
Jezioro
Nie jest
Spokojne
Fala rozbija brzeg
Roztrzaskuje najgrubsze pnie
Drzew
Drze się
W
Niebo
Głosy!!!
W żądzy
Jest ból
I rozkosz
I wściekłość
Która roztapia lody
Cierpienia
Na
Wskroś totalnie
Do końca.
Ile może znieść to ciało?
Tak małe, drobne,
Przecież wcale nie takie silne
A jednak doskonałe
Bo zniesie
W S Z Y S T K O
Ciagle na nowo potrzebuję słyszeć tą prawdę:
Twoje ciało, Maga, zniesie wszystko,
Cokolwiek da Ci w prezencie życie
Uniesiesz.
Wygląd nie ma znaczenia,
Żadne słowo Cię nie zrani,
Serce,
Joni,
Brzuch,
Wytrzymają tą wyjącą energię.
Nie wiem jak ją nazwać.
Tak bardzo niczego nie wiem
Skąd ta miłość płynie?
Zwariować można od kochania.
Po co się urodziłam?
Żeby przeszły przeze mnie
Wszystkie
Siły
Świata
Rozerwały mnie na strzępy
I została tylko ta
Nieprawdopodobna delikatność
Deszcz najdrobniejszych diamencików.
Oddychaj, oddychaj, oddychaj,
Przyzwalaj, przyzwalaj, przyzwalaj,
Otulaj, ukołysz, rozmasuj,
Zaśpiewaj
O
Żądzy
Zającu
Zjednoczeniu.
Obiecuję Ci Magusiu,
Że będziemy robić to na co masz ochotę,
Że będę zawsze przy Tobie,
Że spełnię Twoje
Potrzeby
Z brzucha,
Joni,
Serca.
Niech się przepali
Ta
Potrzeba
Żądza
Ogień
nie szukam
nie pragnę
nie ma
mnie
Czuję każdy milimetr ciała
Nie posiadam granic
Jestem
Wiatrem
Powietrzem
Słońcem
Obezwładniająco
Rozrywa
Miednicę
Brzuch
Serce
Nie będę tłumić
Nie będę
Nie, nie, nie!
Niech mnie rezerwie na strzępy,
Niech wykrzyczy się ryk
Z basenu
Życia
Jezioro
Nie jest
Spokojne
Fala rozbija brzeg
Roztrzaskuje najgrubsze pnie
Drzew
Drze się
W
Niebo
Głosy!!!
W żądzy
Jest ból
I rozkosz
I wściekłość
Która roztapia lody
Cierpienia
Na
Wskroś totalnie
Do końca.
Ile może znieść to ciało?
Tak małe, drobne,
Przecież wcale nie takie silne
A jednak doskonałe
Bo zniesie
W S Z Y S T K O
Ciagle na nowo potrzebuję słyszeć tą prawdę:
Twoje ciało, Maga, zniesie wszystko,
Cokolwiek da Ci w prezencie życie
Uniesiesz.
Wygląd nie ma znaczenia,
Żadne słowo Cię nie zrani,
Serce,
Joni,
Brzuch,
Wytrzymają tą wyjącą energię.
Nie wiem jak ją nazwać.
Tak bardzo niczego nie wiem
Skąd ta miłość płynie?
Zwariować można od kochania.
Po co się urodziłam?
Żeby przeszły przeze mnie
Wszystkie
Siły
Świata
Rozerwały mnie na strzępy
I została tylko ta
Nieprawdopodobna delikatność
Deszcz najdrobniejszych diamencików.
Oddychaj, oddychaj, oddychaj,
Przyzwalaj, przyzwalaj, przyzwalaj,
Otulaj, ukołysz, rozmasuj,
Zaśpiewaj
O
Żądzy
Zającu
Zjednoczeniu.
Obiecuję Ci Magusiu,
Że będziemy robić to na co masz ochotę,
Że będę zawsze przy Tobie,
Że spełnię Twoje
Potrzeby
Z brzucha,
Joni,
Serca.
Niech się przepali
Ta
Potrzeba
Żądza
Ogień
nie szukam
nie pragnę
nie ma
mnie
Czuję każdy milimetr ciała
Nie posiadam granic
Jestem
Wiatrem
Powietrzem
Słońcem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz