...i ludzi bardziej widać.
Fascynujące, każdy jest jak książka,
Powieść o nieprzwidywalnych zwrotach akcji.
Chłopak ma tatuaż Mony Lisy na ramieniu,
Jego dziewczyna ma krwisto czerwone paznokcie i granatową gumową bransoletkę.
Pijak śpi na przystanku, twarz nabrzmiała, wyrażająca niekończące się strapienia.
Kobieta siedząca przede mną ma piegi na plecach i pięć kolczyków w jednym uchu.
Mijamy się w naszych życiach, spotykamy, rozchodzimy...
Pamiętam jak poznałam R, T, kilka lat temu, w tańcu.
Każde w innym miejscu niż teraz.
Nasze drogi się skrzyżowały, ruszaliśmy się razem,
Dialog.
Potem te drogi rozbiegły się w innych kierunkach.
Jedno w większej odległości, drugie w bliższej.
Jak zygzak węża po ziemi,
Bliżej, dalej, zwrot, zakręt, muśnięcie...
A teraz
Jest
i NIC się nie zmieniło
Chociaż tamtych ludzi już nie ma.
Mnie nie ma.
A jednak:
Jest T
Jest R
I już kiedyś się widziliśmy.
Czym jest pamięć?
Mam wrażenie, że to fundamentalne pytanie,
Chociaż słyszałam też dziś, że jak się ma wrażenie,
Coś się zdaje, wydaje,
To to najzwyczajniej nie jest
TYM
Brrr, zatrzęsło mną znowu...
Skąd we mnie ta tęsknota do totalności?
Się w nią zagłębiam, rozpadam, roztapiam
I to niczego nie zmienia,
Chociaż....
Nie wiem.
Żyć na granicy płaczu z rozkoszy
Zadziwiać się bez końca
Że TAK jest!
Ten pan siedzący przede mną w hinduskiej restauracji miesza mango lassi czerwoną słomką przez którą prześwieca słońce.
Kiedy to piszę, już tego nie robi...
Piszę, bo lubię, ale i tak niczego tym nie załatwiam.
I tak jestem spóźniona, chociaż piszę na fali, z falą
Za
Szybką
Za
Szybą
i l u z j i