Maga Yoga

Maga Yoga

niedziela, 8 grudnia 2013

Zakochiwanie się


Myślę o procesie zakochiwania się.
Jestem na siebie o to zła bo o procesach "nie powinno się" myśleć, ale "powinno się" je czuć!
Bad, bad, bad Maga!
Będzie kara i zła ocena.

Ocean
Obmywa,
Zmywa,
Oczyszcza,
Przeczyszcza.
Od środka i od zewnątrz.

Nawet nie wiem kiedy, dzieje się znów, jakby moje zasoby do kochania nigdy się nie kończyły - bach, zakochanie się, łubudu!
Dreszcz przyjemności gdy tak się rozumiemy, czujemy, chcemy
Się
A zaraz za przyjemnością
Lęk
Potężny: co jak się nie uda, jak stracę, jak się rozczaruję?
Więc wcześniej sama podcinam skrzydła różowemu pisklęciu.
"Nie polecisz, nie urośniesz, zapobiegnę cierpieniu.
Bo cierpienia nie przeżyję, znów... I już!"

Wybiorę nudziarza, nieudacznika, gorszego, słabszego, biedaczka, robaczka...
To i żal nie będzie jak nie wyjdzie.
A wyjść przecież nie może, jak miłości nie ma.

Chyba nienawidzę siebie za to, że tyle razy raniłam, robiłam rzeczy podłe, złe, okrutne...
Pozwalam sobie na tą nienawiść, bo jak będę jej zaprzeczać to porzygam się własną żółcią...
Będę płakać długo i obficie aż się ocean zrobi i oczyści, przeczyści...
Wyśni co trzeba w dymie szałwi i z miłującymi oczami świętych patrzącymi dobrotliwie ze ścian,
na mnie.
Myślę sobie, że nie zasługuję,
Ale myśl czarną chmurą jest
I już jej nie ma.
Pa!

Parvati

Nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
Dlaczego tak a nie inaczej, tu a nie gdzie indziej.
Jak mnie to wkurrrrwia, że tak bardzo nie wiem!!!

Czasem boję się wyjść na ulicę gdy świeci słońce, bo zakochuję się w starej ścianie przedwojennej kamienicy i patrzę na nią z rozdziawioną gębą, a mróz jest i przecież mogę się przeziębić.
Nie mówiąc już o oknach, balkonach, kwiatach, psach, dzieciach...
Idę i zaczynam nagle płakać ze wzruszenia, bo jest mi tak dobrze, że całe ciało przeszywają fale energii i zaczynam się głośno śmiać.
Oczy robią się jakieś takie duże.
Nie starcza patrzenia na objęcie tej cudowności. Gumowa podeszwa kalosza dotykająca stopy owniniętej grubą skarpetą, a do tego czucie chodnika, jest tak totalnie ekscytujące, że zaczynam się zastanawiać, czy istnieją jakieś ograniczenia w wyzwalaniu orgazmu.
Wyzwalanie,
Ograniczenie,
Orgazm.
Co za słowa! :D

Wogóle nie będę się o nic starała.
Coś się stara za mnie, dla mnie.
Coś sprawuje pieczę.
Coś wie.
A ja nie wiem.
To w sumie też jest niepra
wda,
bo nie ma
dwa.

Hahaha!

Robin i Marion - moje nastoletnie wyobrażenie miłości doskonałej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz