Ukarze cię za wolność,
Za radość,
Nieskrępowanie.
Oskarży o wszelakie bezeceństwa,
Wmówi, że ma dowody.
Wymyśli je, spreparuje,
Stworzy dekrety, dokumenty, ustawy...
Zrobi pranie mózgu.
Powie, że żyjesz w ciemności
I to co robisz jest złe i chore.
Powie, że modli się za ciebie
I za twoje przewinienia,
Zrobi smutną minkę.
Za to on żyje w światłości i prawdzie.
Musi bronić się przed ciemnością,
Odgrodzić od niej.
Spalić na stosie.
Skatować.
Spowodować ból.
Ukarać.
Pozbawić życia.
To było kiedyś, ale kiedyś nie ma,
Więc teatr na nowo i nowo rozgrywa się
Tu i teraz
W naszych umysłach
Trzymając nas w więzieniach, klatkach
Tworząc iluzję, że to prawda,
Raniąc, krzywdząc.
Taniec kata z ofiarą.
Przyciąganie.
Poczucie winy.
Ofiara wchodząca w łapska swojego oprawcy,
Poszukująca zrozumienia.
Dlaczego?
Czemu ta miłość tak się wyraziła?
Niekończące się kłótnie,
Bolesna wymiana.
Kat zamienia się w ofiarę,
Ofiara w kata...
Pochylam się z czułością nad tą sceną.
Ronię łzy współczucia.
Leczę
Się
Rozrywam sznury, którymi byłam przywiązana do pala na stosie,
Tyle razy,
Kopana, bita, gwałcona,
Karana.
Wolność w pełnym czuciu jej braku.
Ten ból czasem tozrywa klatkę piersiową,
Jak czarne ptaszysko próbujące wyrwać się ze swojej klatki.
Wydobyć wrzask rozpaczy.
Pole bitwy, kości, wyjący z bólu umierający,
Ich bliscy krzyczący z rozpaczy...
Są też takie sceny.
Nie uciekam przed nimi.
Już nie.
Będę tańczyć z czarnym ptaszyskiem,
Czarownicą o rozwianych grubych włosach,
Uzdrowicielką z mokrego lasu,
Matką,
Kochanką,
Kapłanką.
Boginią.
Nic mnie mie może zatrzymać, bo wolność jest moją Naturą.
Serce zdrowe i duże,
Bije w tych piersiach,
Pulsuje w całym ciele,
Łonie, brzuchu, rękach, nogach, głowie...
Bezgraniczność.
Za radość,
Nieskrępowanie.
Oskarży o wszelakie bezeceństwa,
Wmówi, że ma dowody.
Wymyśli je, spreparuje,
Stworzy dekrety, dokumenty, ustawy...
Zrobi pranie mózgu.
Powie, że żyjesz w ciemności
I to co robisz jest złe i chore.
Powie, że modli się za ciebie
I za twoje przewinienia,
Zrobi smutną minkę.
Za to on żyje w światłości i prawdzie.
Musi bronić się przed ciemnością,
Odgrodzić od niej.
Spalić na stosie.
Skatować.
Spowodować ból.
Ukarać.
Pozbawić życia.
To było kiedyś, ale kiedyś nie ma,
Więc teatr na nowo i nowo rozgrywa się
Tu i teraz
W naszych umysłach
Trzymając nas w więzieniach, klatkach
Tworząc iluzję, że to prawda,
Raniąc, krzywdząc.
Taniec kata z ofiarą.
Przyciąganie.
Poczucie winy.
Ofiara wchodząca w łapska swojego oprawcy,
Poszukująca zrozumienia.
Dlaczego?
Czemu ta miłość tak się wyraziła?
Niekończące się kłótnie,
Bolesna wymiana.
Kat zamienia się w ofiarę,
Ofiara w kata...
Pochylam się z czułością nad tą sceną.
Ronię łzy współczucia.
Leczę
Się
Rozrywam sznury, którymi byłam przywiązana do pala na stosie,
Tyle razy,
Kopana, bita, gwałcona,
Karana.
Wolność w pełnym czuciu jej braku.
Ten ból czasem tozrywa klatkę piersiową,
Jak czarne ptaszysko próbujące wyrwać się ze swojej klatki.
Wydobyć wrzask rozpaczy.
Pole bitwy, kości, wyjący z bólu umierający,
Ich bliscy krzyczący z rozpaczy...
Są też takie sceny.
Nie uciekam przed nimi.
Już nie.
Będę tańczyć z czarnym ptaszyskiem,
Czarownicą o rozwianych grubych włosach,
Uzdrowicielką z mokrego lasu,
Matką,
Kochanką,
Kapłanką.
Boginią.
Nic mnie mie może zatrzymać, bo wolność jest moją Naturą.
Serce zdrowe i duże,
Bije w tych piersiach,
Pulsuje w całym ciele,
Łonie, brzuchu, rękach, nogach, głowie...
Bezgraniczność.
Porusza moje serce, porywa, rozrywa, uspokaja, koi...
OdpowiedzUsuń:*
UsuńDobre...
OdpowiedzUsuń