Maga Yoga

Maga Yoga

czwartek, 3 grudnia 2015

BEZBRONNOŚĆ

Patrzę prosto w 
Słońce
Z otwartymi oczami.
Patrzę w 
Siebie.


Potrzebuję, żebyś mnie słyszał, widział, nie cofnął się gdy zobaczysz mnie/siebie nagą,
Bez ozdób, przebrań, bez niczego ...
Prawdziwą.
Bezbronną.

nie zamykaj oczu!


Nie wiem dlaczego, 
Ale wiem bardziej niż wiem że
WIEM.

Skoro
Żyję
I nie zabiły mnie do tej pory ostre myśli - bezlitosne miecze,
Nie pękło mi jeszcze serce z bólu,
To może po prostu nie ma takiej siły, która byłaby w stanie 
Mnie
Pokonać.

Potrzebuję ognia i wody,
Bo z tego składa się ciało.
Potrzebuję równego 
Sobie,
Abym mogła zobaczyć się w lustrze.

Wyszkoliłam się do perfekcji w dostosowywaniu do sytuacji,
Kładzeniu uszu po sobie, 
Umiem żebrać o miłość,
Przykrywać twarz maską z reguł i zasad wymyślonych przez zniewolone umysły.
Odgrywać teatr powinnam/niepowinnam,
Sierotki potrzebującej wsparcia ...

TERAZ: 

Twarz pali życiem tak mocno, że maska zamieniła się w popiół.
Jestem zbyt wysoka, abym mogła sięgnąć po kolejną,
Nie dosięgam ziemi, bo łączę ziemię z niebem.
Ruch dzieje się sam, decyzja podjęła się przed myślą,
Jestem Dostojnością, Królową, Niezachwianiem,
Oczy przepełnione zachwytem.
Kocham się od wewnątrz, 
Buzuję jak rozgrzany piec,
Nawilżam łzami i potem,
Masuję oddechem.

Obiecuję, że nigdy nie odwrócę od Ciebie wzroku
NAJDROŻSZA

poniedziałek, 16 listopada 2015

PUSZCZA

Puszcza jest 
Kobietą.

Wykorzystywaną, 
Okaleczaną,
Nieszanowaną.

Nie da się jednak Jej 
zniszczyć, 
ani trwale okaleczyć.

ONA UZDRAWIA SIĘ SAMA

Nie potrzebuje strażników, 
wojowników,
obrońców.

Śmieje się z ich krzyków, wymachiwań, chaotycznych ruchów.
Puszcza wie, że oni także ulegną
śmierci.

Ona 
nie 
ulega 
niczemu.


Puszcza
potrzebuje być 
Czczona,
Wielbiona,
Kochana.

Potrzebuje być
Widziana.

W każdym miejscu,
Człowieku,
Zwierzęciu
i Rzeczy.

Wszędzie i Zawsze.

Puszcza jest
Bezwarunkową Miłością.

Przyjmuje w swoje uzdrawiające ramiona
Tych, którzy pochylają głowę.
Klękają na ziemi,
Nie boją się ubrudzić.
Którzy na klęczkach doczołgiwują się do Niej,
bo już wiedzą, że nie ma niczego do stracenia.
Oni 
stracili już wszystko.
Wszelką nadzieję, rzecz, zrozumienie.
Nie ma w nich wstydu ani lęku.

Jest za to autentyczna szczerość,
Naga prawda,
Dzikość,
Odwaga.


Jestem kim jestem,
Przy Tobie mogę się rozluźnić,
Ściągnąć maski,
Odkryć swój ból,
Każdą emocję,
w pełni ukazać
Siebie
Nagą
Nagiego.

Matka Puszcza
Przyjmuje Każdego.
Niewybiórczo.

Koi, 
Karmi,
Tuli.
Pieśń najpiękniejszą śpiewa.
Nieustannie,
Niestrudzenie,
Zawsze.

Czy jesteś w stanie pochylić przed Nią głowę?
Paść na kolana?
Jeść garściami czarną ziemię, jeśli Ona tego zapragnie?

Czy masz odwagę odrzucić wszystko co wiesz?
Czego tak zaciekle bronisz?
Swojej racji, pozycji, kolorowych szat, odznaczeń?
Spalić wszelkie dzieła, stosy książek, artykuły, “dorobek życia”?
Dom, nauczycieli, bogów, rodzinę, przyjaciół, kochanków?
Własne dzieci?

Stanąć nago, w 
Prawdze
Pełni
Uczciwości?

Czy jesteś gotów na 
Śmierć?

fot.Janusz Korbel

sobota, 24 października 2015

N I E

Kochanie
Kocha NIE

Kocha wypowiedzi jasne i klarowne, kocha wierność 
Potrzebie.
Kocha natychmiastowe odcięcie od źródła bólu
W momencie jego zauważenia.

Ciach.
I już.
Koniec.

Mówię NIE
Bo kocham.
Niewybiórczo, bezobiektowo, totalnie.
Mówię NIE
Zawsze gdy zbaczam z
Drogi.
Aby na Nią ponownie wrócić.

Bo droga jest 
Jedna.
Bez dna
Jaźń ...

Mówię NIE :
ślepym uliczkom, 
śmierdzącym grajdołkom,
wilczym dołom,
wnykom
oraz wszelkim temu podobnym ...

Kocham radykalne bycie brzuchem Istnienia,
Tak bardzo, że rozkosz wskrzesza się od  tak,
Z nikąd, do nikąd 
Płynie.
Płonie jasnością i ciepłem
Słońca, rozkoszą upojnej nocy
Kochanków.

NIE jestem słodką dzieweczką,
Przynoszącą na tacy swoje miękkie cycuszki
do pomacania ...
NIE jestem namiętną wściekłą suką
gryzącą kark, drapiącą plecy
wyjącą z rozkoszy, rozdającą
orgazmy komu popadnie ...
NIE jestem dojną mleczną krówką,
ani kurą znoszącą złote jaja ...

JESTEM kimś niewysłowienie więcej,
Boginią, Mocą, Przedsłowiem ...

NIE szukam faceta
to mężczyźni pragną
mNie

ale

Jestem NIE 
dla każdego.
Jestem NIE
grzeczna.
NIE posłuszna.
NIE wierzę
nikomu

(nawet

sobie.)

Moja
Dzikość
Słodyczą
Najsłodzszą 
Będąca
JEST
WSZĘDZIE
a jednak NIEdostępna dla większości ...

Aż się wierzyć nie chce

Istota życia jest tak prosta,
Że żadna sprytna sztuczka
Jej nie pojmie

NIE.




piątek, 16 października 2015

♨︎ G N I E W ♨︎

W gniewie jest ogień rozgrzewający wnętrzności od czakry podstawy do centrum serca.
Święty Ogień trawi stosy niepotrzebnych słów, sprytne gierki, kłamstwa, tajemnice ...
Zostawia jedynie niezniszczalne zielone Jądro Prawdy.
Nie patyczkuje się z nikim.
Spali, zniszczy, odetnie głowy mamie, siostrze, tatusiowi, mężowi, kochankowi, żonie, cioci, dobrodusznemu świętemu, nauczycielowi, papieżowi, prezydentowi i wszystkim, kurwa WSZYSTKIM, którzy chociaż o milimetr mijają się z jasnością, klarownością, prostotą tego co Jest.
Kali nie daje sekundy na wahanie się, zastanawianie, manipulacje.
Wyciąga swój zakrwawiony miecz i CIACH! Już nie ma pierdu pierdu, zostaje zapach krwi i dziki taniec namiętnej ekstazy do wtóru z grzechotem naszyjnika z czaszek.
Ekstaza nie zna kombinowania, rozkosz nie zastanawia się nad znaczeniem ani kolejnym krokiem, jest po prostu, nie ma końca ani początku, zmieniają się jedynie Jej fazy, nieustannie.

Jest tylko Miłość, 
fala życia nie do zatrzymania, 
T Y L K O   M I Ł O Ś Ć.

Rozum nie jest w stanie pojąć radykalności i bezwzględności tego stwierdzenia.
Stwierdzenie zresztą, jakiekolwiek, jest kolejną głową do ucięcia przez niezniszczalną Kali.
Bo nie ma siły od Niej większej.
Tam gdzie nikt sobie nie radzi, wkracza Kali.
Koniec zabawy, 
Zaczyna się prawda
Ż Y C I A.


Dzisiaj spotkałam Kali.
Siedziała naprzeciwko mnie i jadła zupę z dyni.
Miała bujne czarne włosy,
Usta pomalowane na mocny róż.
Ciało pokryte tatuażami.

Jej Moc może przerazić nawet ją samą,
dopóki nie odkryje, że to właśnie ona jest
K A L I.
Że nie ma nikogo od niej silniejszego, że nie ma zbawcy,
nie ma niczego w niej do uzdrowienia,
bo ona sama jest lekarstwem.
Najskuteczniejszym z możliwych,
którego poszukują śmiałkowie na całym świecie.
Mało który dostępuje jednak zaszczytu spotkania 
Jej.

Kontakt z Kali to radość, lekkość w działaniu,
Spokój, świadomość życia w ciele, ciepło,
Brak lęku, pewność siebie, odwaga,
Atrakcyjność, autentyczność, lekkość i seksualność,
To też śmiech, dużo śmiechu i nieskrępowanej zabawy,
W O L N O Ś Ć

Chylę głowę przed Kali,
grzeję się w cieple Jej ognia,
Modlę do Niej,
poddaję Jej mocy
S O B I E.









































poniedziałek, 28 września 2015

Dzika Cisza

Bycie w miejscu ciszy to uważność.
Jak to uchwycić słowami?
Nie wiem.

Opowiem o czymś innym zatem.
O dzikusce z lasu.
O tej co je palcami, nie podąża za autorytetami, nie dba o linię, nie ćwiczy, nawet nie medytuje …
O tej co słyszy, ale nie słucha.
O tej, w której wiecznie żywą jest wolna dziewczynka, chociaż dzikuska jest poza czasem, nie wie co to wiek.

Dzikuska bywa niewygodna dla instytucji, ugrupowań, społeczności.
A równocześnie jest bezcenna dla instytucji, ugrupowań, społeczności.
Dzięki niej one się rozwijają, dzięki niej życie żyje, dzięki niej żadna ściema się nie utrzyma, bo dzikuska wchodzi w samo jej ciemne serce brudnymi kaloszami i nie ma zmiłuj. Fałszywy zamek z klocków rozpada się w drobny mak.

Dzikuska nie wybrała bycia dzikuską. Czasem myśli sobie, że wolałaby być taką “grzeczną, przestrzegającą reguł panienką”, jednak jakoś w ogóle jej to nie wychodzi.
Prędzej czy póżniej wychynie spod jej eleganckiej sukienki ubłocony fartuch, w którym biegała całą noc po lesie tarzając się z wilkami w mokrej ziemi. O zupełnie nieprzepisowej godzinie, bo pewnie o tej porze "należy spać, gdyż wtedy właśnie regenerują się jakieś tam komórki w mózgu oraz odpoczywa jelito cienkie” … 

Dzikuska nie lubi być zostawiana. Jeśli zaniedbam ją w sobie, tracę jakby część sił witalnych. Coś jest nie tak, coś we mnie boli, usztywniam się, żeby się nie rozpaść, gram niewygodną rolę, która jest na tyle sztuczna, że słysząc swój nienaturalny głos, czuję się jak w szkole, gdzie udaję grzeczną, aby otrzymać dobrą ocenę. Żeby się ode mnie odwalili, a jak zaczną się wakację, zacznę żyć. Aby tylko przetrwać kolejny rok szkolny …
A wtedy pobiegnę na łąkę, będę biec i biec. A jak się zmęczę, to usiądę pod ulubioną sosenką na ławeczce, którą zbudował tata i tak trochę sobie na niej posiedzę … A potem wyjdę na pagórek i z głośnym śmiechem będę się z niego turlała w dół po ciepłej miękkiej trawie. Pójdę nad morze w nocy i będę pływała nago. Wrzeszcząc ze strachu i podniecenia, szalonej radości.

Nie jestem już w szkole. To zabawne, że z rozpędu, nie wiedząc kiedy, odnajduję się w tym szkolnym cyklu. Że jeszcze zdarza mi się słuchać srogich nauczycieli/mamusi/tatusia.
Ten proces, ma swój czas, a ja się denerwuję, że za wolno, że cholera jasna, ja wcale nie chcę takiej lekcji! Ja mam inny scenariusz. A Bóg znów robi swoje. Zawsze robi swoje. I pewnie wie lepiej …
A niech Go! 

Dobrze, że jest pisanie.
Dobrze, że jest samotność.
Dobrze, że jest wolność.

Bóg ...


niedziela, 16 sierpnia 2015

Tata

Najdziwniejsze jest to, że świat toczy się dalej 
Bez
Chwili
Zatrzymania.

A tymczasem 
Niedawno
Umarł
Człowiek

Do tego nie 
"jakiś tam człowiek".
Umarł
Mój Tata

To jest trochę tak jakby umierało całe moje ciało.
Rozrywane jest serce,
Obumierają nogi,
Jest tylko płacz i wycie.
Słowa same wychodzą z ust,
Są wypowiadane,
Ale kto mówi,
Nie jest jasne,
Bo tak jakby 
Coś 
przez to ciało mówiło.

Jest to
Coś
Czym jest teraz Tata.
Tą ciszą przed słowem.
Tym
Wszystkowiedzącym.

Żeby powstał rysunek musi być płótno,
Podobrazie.
Coś to wszystko trzyma,
Chociaż poznanie czym to jest
Niejestmożliwe.
Bo nie da się widzieć własnej twarzy.
Życie/śmierć - zabawa w zamki z piasku,
Które zmywa kolejna fala.
Przypływ
Odpływ
Przypływ
Odpływ 

A równocześnie nic się nigdy nie zaczęło ani nie skończyło.
Nieskończoność.

Tata wstał od stołu,
Gdzie cieszył się życiem z przyjaciółmi
wskoczył do basenu
Nieskończoności.

Od tak, nie patyczkując się.

A teraz patrzy na nas i nie może pojąć czemu tak machamy rączkami i nóżkami ...
Tak powiedział mi Zenek,
A ja z jakiegoś powodu mu uwierzyłam,
Bo czuję, że Tata już wszystko wie,
I nie może pojąć dlaczego my tego nie wiemy.
Bo przecież to tak 
banalnie
oczywiste:

Jest tylko Miłość.

niedziela, 19 lipca 2015

Ciepła Noc

Środek lata, lipcowa noc, głosy ludzi, spotkania, dynamika relacji, dźwięk przejeżdżającego tramwaju.
Liście na drzewach zamarłe w bezruchu, powietrze stoi. Dźwięk kobiecego głosu faluje jak skrzydła ptaka lecącego po niebie.
Ptak nie zostawia śladu za sobą.
Głos nie zostawia śladu po sobie.
Myśl jest pusta, bardziej nietrwała od bańki mydlanej.

Tu i teraz - nabrzmiałe, ciężarne Wszystkim, 
wszelkimi możliwościami, marzeniami,
Odpowiedziami przed pojawieniem się pytania.

Spokój.
Ciężarna kobieta nie czeka,
Bo jej dziecko zdrowe i szczęśliwe pływa w jej ciepłej 
Macicy.
Dojrzewanie snu.
Wszystko w swoim czasie przychodzi, rodzi się, umiera.
Nieskończona fala bez końca ani początku.
Bezczekanie
Bezmyślenie
Bezczynienie

Uśmiecham się do dziecka w sklepie, które przechodzi przez barierkę. Robi to w kółko, w tę i spowrotem. Ojciec chłopca sapie z niezadowolenia i karci dziecko, chociaż w jego głosie słychać miłość. Nie da się jej ukryć pod żadną naganą.
Chłopiec karmi się tym co pod znaczeniem słów.
Dzieci są mądre.
Pamiętają jeszcze o niewyczerpanym Źródle, o tym, że pływają w macicy bezwarunkowej miłości,
Że są chciane.
Że życie nie zna napięcia, starania się, walki, przepychania.

Dziewczynka we mnie wybiera chodzenie po trawniku, rozkoszowanie się czuciem powiewu ciepłego wiatru na skórze, spódnicy ocierającej się o nogi.
Reagowaniem na to co niewygodne - płaczem, złością, krzykiem,
przyjmoweniem całą sobą reakcji, 
To takie naturalne, łatwe, oczywiste.

Bezocenianie.
Ocean.
Bicie serca.
Wolność.



środa, 13 maja 2015

Nów maj owy

Uczę się relacji
Znów
Nów
Uff

Jak linoskoczek,
Odkrywam, że to co kiedyś wydawało się doskonałym balansowaniem na linie,
Było chodzeniem po ziemi, bo lina narysowana na piasku była,
Zmyła.

Wybaczam sobie niewidzenie.
Skąd mogłam wiedzieć, 
Skoro na nosie miałam różowe okulary?
Wtedy pomocne,
Jakiś czas temu odłożone na półkę,
Soczewka oka jednak nie nawykła jeszcze do światła,
Stopy nie przyzwyczajone do cienkiej liny,
Chociaż już umieją
Zawsze umiały
Balansować
Doskonale
Cud

Istnienia 
W
Nieskończoności
Bezkresie
Stałości 
Bez
Maj
ow
y

(Pachnie tak, że aż skóra cierpnie z podniecenia, radości istnienia w relacji ze światem, oczyma człowieka, źdźbłem każdym trawy na łące, dzwonkiem tramwaju, tchnieniem, promieni em, ej ... !)


niedziela, 12 kwietnia 2015

Piszę pierwszy raz w życiu

Nastąpiło przeprogramowanie.
Wybuch, rozbabranie, poskładanie na nowo,
W nowej konfiguracji.

Uczenie sie chodzenia
Na nowo.
Uczenie się mówienia,
Na nowo.
Uczenie się kochania,
Na nowo.

Nawykowe działania odczuwane w ciele,
Bolą, zgrzytem się odbijają, niestrawne są.

Widzę, dziękuję, zostawiam.

Jak delikatny niemowlak,
Mrużę oczy na świetle,
Przyzwyczajam wzrok,
Skórę,
Uszy.
Gram na instrumencie ciała,
Fałszuję, przewracam się.
Niczym się nie przejmuję,
Bo proces uczenia się jest przed nazwą.
Nic nie wiem:
czym jest nauka,
kim ja jestem
nie wiem.

Wiem
Tylko
Że 
Jestem

I Tym Jest
Królestwo Moje

AMEN


środa, 11 lutego 2015

Świętość dotyku

Już wiedziałam, że jestem przewodnikiem dla garści energii rozświetlających to ciało od wewnątrz, mieniących się jak nieskończone galaktyki.
Nie wiedziałam, że gdy jedno ciało dotyka drugiego tworzy się nowy byt.
Kolejna galaktyka,
Całe moje ciało staje się jednocześnie ciałem drugiego,
Łzy wzruszenia, cud, czułość, delikatność, dialog ...
Niektórzy nazywają to miłością,
Inni podniesieniem wibracji,
Jeszcze inni aktem tworzenia.

Ja nie wiem co to jest,
Ale w takich chwilach,
Pieśń wdzięczności
Sama się śpiewa.
I tak to tak to
Tak.

Trudno uniknąć przywiązania,
Więc nie unikam.
Niczego już nie unikam,
Niech rozwija się to życie
Jak kolorowy perski dywan.
Patrzę na kolejne sceny,
Które dzieją się same, 
Jedna po drugiej,
Kalejdoskop z kwiatami
Który gdy jeden znika, 
Równocześnie powstaje drugi.

Jego oczy jakby nie przynależały do ciała,
Są bramami do gdzieś tam dalej,
Gdzie? 
Nie wiem,
To już poza tym filmem,
Tutaj nie ma wiedzenia.
Bramy do równoległych światów,
Kolejnych rzeczywistości,
Kosmicznych galaktyk.
Tam znajduję odpowiedzi 
Zanim zrodzi się pytanie.
W poczuciu bezpieczeństwa,
Pozwalam się unosić fali,
Ciepłym ramionom matki,
Wrażliwemu sercu ojca,
Z ufnością i kochaniem
Dziecka.

Mój Kochanek,
Uwielbiam
Jak przyjmuje dotyk
I jak go daje,
Czuć jego bicie serca
Słyszeć oddech,
Zapach, głos.
On jeszcze żyje na tej ziemi
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Ja jeszcze żyję na tej ziemi
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Jego oczy ciagle są inne.
Soczewka oka spotyka soczewkę oka
Czarna dziura, otchłań, niezliczoność historii ...
Taki wehikuł
Spotkał ten wehikuł.
On
Ja
Ja
On
OnJa
JaGod

Przeplatają nam się opowieści,
Splatają ciała
Falujemy,
Oddalamy,
Zbliżamy.
Co jakiś czas wypływamy na powierzchnię
Zaczerpnąć powietrza,
Żeby znów dać nura
Wgłąb
Siebie
Jego
Nas

I tak to tak to
Tak

   obraz z  www.pathofthemagdalen.com