Co to jest, ta dziura mienasycenia, to "nigdy nie wystarczająco", ten rozdzierający krzyk w piersiach, to wyjące z bólu dziecko? To bycie w "niesprzyjającym środowisku", takim w którym chociażby się stanęło na rzęsach, nie dostanie się tego czego się potrzebuje. Pełnej akceptacji, uwagi, bezwarunkowej miłości, wsparcia.
Zanurzyć się w ten ból totalnie i do końca, pokochać także i jego. Nie ma "złej sytuacji". Jest sytuacja. Być w miejscu Jestem. Tym dużym, nie tym małym, tym największym Jestem. Jestem i mam do tego prawo. Boskie prawo. I nie trzeba nic robić, samo bycie tutaj jest przyzwoleniem, radykalną akceptacją. Cudem. Miłością.
Od wczoraj nasila się ból kolana. Z każdą chwilą podsycając niewygodę, uwalniając demony. Odrzucenie, samotność, zimno.
Kolana to relacje. Tak powiedziała Ania. Pewnie ma rację, bo się zna.
U mnie relacje są dynamiczne jak wzburzony morze, żywe. Symfonia emocji, pasjonujący serial.
Co jeszcze może się przytrafić w tym Matrixie? Czy cokolwiek może mnie zniszczyć? Czy Matrix dysponuje takim narzędziem, taką tajemną bronią?
Przyjemności, ból, nieprzyjemności, rozkosz, niewygoda, nuda, strach...
M powiedział, że z kolanem nic poważnego. Mam sobie kupić maść, nic się nie zerwało, mam bardzo elastyczne kolana, zrobił się silny stan zapalny.
Sztywne kolana: tendencje do egoizmu.
Nadelastyczne kolana: rozdawanie siebie na prawo i lewo, dawanie za dużo.
"Coś tam z ego się porobiło..." -powiedział M.
Ale o co mu chodziło?
Nie dopytywałam.
Lubię M, jest śmieszny.
Jak coś boli, wystarczy, że pomaca gdzie trzeba, ponaciska, powie diagnozę medyczną i psychologiczną i już mi lepiej :)
Z ciemności myśli i zmartwień znów na powierzchni, tam gdzie jaśniej.
Ragda tarza się radośnie w połyskującym bielą śniegu.
Jeszcze utykam.
Jaką dać ilustarcję do tego postu?
Może zdjęcie z zeszłego roku. Na ulicy Kawęczyńskiej leży rozgnieciony kapsel.
Do okoła głównie sklepy alkoholowe, walące się kamienice na przemian z komunistycznymi blokami z płyty.
A na kapslu taki napis:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz