Jedno to pozwalać sobie wewnętrznie na to jaka/jaki jestem, bezwarunkowo i totalnie, w Świadomości, a drugie to obserwować jak Wszechświat się do tego nowego podejścia dostosowuje.
Zmiana nie dzieje sie od razu, w jednej chwili. Na początek ten teatr, który zbudował się przez lata w umyśle, musi się dograć. To takie trochę umieranie na raty.
Ci sami aktorzy, te same zdarzenia, teraz wyraźnie rozgrywające się przed oczami.
Jakże inna jakość jest w świadomym życiu.
Jakże to potężny wybór.
Jedyny.
Jedyny.
Droga dla najodważniejszych.
Łaska.
Nie karmić więcej systemu przekonań.
Stać w Obecności. I patrzeć: "A więc to tak!" mówi wewnętrzny głos "tak to działa, ach ...".
Ocean bólu potrzebuje się wybrzmieć, rzeka smutku musi popłynąć, do ostatniej kropli, w głębokim Współczuciu.
Cóż za doskonałość, ileż wdzięczności ...
Gdy wzrasta nasza świadomość, wzrasta też wrażliwość. Stajemy sie bardziej delikatni. Po zrzuceniu zbroi zostajemy nadzy. Nie ma większej siły niż autentyczne i prawdziwe stanięcie w Mocy.
Na początek jednak może pojawić sie niepewność, lęk, wątpiące myśli.
Na początek jednak może pojawić sie niepewność, lęk, wątpiące myśli.
Cierpliwości Kochanie.
Cierpliwości.
To też minie ...
Reszta jest zaburzeniem."
Świat jest cudem.
Ty jesteś cudem.
Ja nim jestem.
To co zdrowieje we mnie, to co zostaje zobaczone, uznane, ukochane, zadziewa się równolegle w Tobie.
Gdzie istnieje granica, linia podziału na ty i ja?
Szukaj, aby się przekonać o tej Jedni, która roztapia wszystko co skostniałe, zamrożone, utknięte.
Która wprowadza Twoje ciało w drżenie,
która jest Miłością.
Nie taką jakiej nas uczono. Nie takiej.
Miłości nie da się zamknąć w ramy rozumienia.
Nie ma wolności od niej większej.
Porównanie znika.
Wszystko jest na swoim miejscu.
Puzzle układają się same.
Żyję nie robiąc
Nic.