Zostawić bagaż, zgubić go gdzieś po drodze, jak ślimak ciężką twardą muszlę …
Pozostać tym nagim delikatnym ciałkiem, bez skóry, z widocznymi żyłami, pulsującym sercem,
łatwo raniącym się o twarde podłoże, odczuwającym najsubtelniejszą zmianę pogody …
To droga dla najodważniejszych.
To doga dla nie bojących się śmierci,
Straty,
Samotności.
To droga dla
Kochających.
Otworzyć się na Prawdę:
Nic do mnie nie należy,
Nie moje są dzieci, rodzina, przyjaciele, partnerzy.
Niczego od nich nie chcieć.
Ale też nie mieć nic do dania.
Nie pamiętać:
imion, adresów, map …
Płci, funkcji, zawodu …
Nieustanna żałoba,
Rozmiękczająca do momentu przekroczenia bólu,
Do stania się ogniem,
Spalającym
wszystko …
Łzami, wodą, rzeką
rozbijającą każdy kamień ...
Zaufanie,
Poddanie,
Miłość.
Tylko one zostają.
To nie ja tworzę swoje życie.
Nie mam żadnej kontroli.
Chociaż w zabawie w teatr jest też boski plan.
Przestawianie dekoracji, zmiana aktorów, iluzja sprawczości …
Każda decyzja, ruch, rozmowa, chodzenie …
Taniec Istnienia, gest ręki Boga,
Drżenie energii, przyczyna i skutek.
Tak to właśnie,
i tyle, nic więcej,
bez
nadzieja
bez
ruch
deep rest
w o l n o ś ć