Maga Yoga

Maga Yoga

wtorek, 11 lutego 2020

Sanatorium Pod Wulkanem 馃寢

Ci co mnie dobrze znaj膮, wiedz膮, 偶e nie lubi臋 si臋 du偶o przemieszcza膰. Nie lubi臋 te偶 zostawa膰 zbyt d艂ugo w jednym miejscu. Generalnie, mam ca艂kiem konkretne potrzeby. Lawirowanie pomi臋dzy nimi, rozpoznawanie ich, 艣wiadome widzenie, kiedy robi臋 w zgodzie ze sob膮, a kiedy nie, to jest jaka艣 super trudne gimnastyka! Kiedy艣 my艣la艂am, 偶e joga pomo偶e mi rozwi膮za膰 wszystkie problemy, ale dbanie o si艂臋 i elastyczno艣膰 cia艂a, to tylko jeden z element贸w wspieraj膮cych praktyk臋 medytacji. Tak偶e siedzenie w ciszy i nieruchomo pod 艣cian膮, jest tylko jednym ze sposob贸w medytowania. Przez to, 偶e od dziecka zna艂am tylko t膮 jedn膮 form臋, my艣la艂am, 偶e nie ma innych, lub te偶 inne s膮 z艂e/nieskuteczne. Takie to uwarunkowanie z domu … 
Przez d艂ugie lata znajdywa艂am kolejne metody, trzyma艂am si臋 ich kurczowo, wyciska艂am z nich wszystkie soki, by艂am najlepsz膮 studentk膮, czu艂am si臋 w nich pewnie, a偶 do momentu skrajnego wyczerpania … Robi艂am du偶o i intensywnie, przekraczaj膮c swoje granice (chocia偶 o tym nie wiedzia艂am, bo 艣wiadomo艣膰 granic, to co艣 co przychodzi mi z wielkim trudem), a偶 w ko艅cu, wym臋czona, mia艂am ich do艣膰 i znajdywa艂am kolejn膮. Po okresie frustracji i 偶a艂oby, wpada艂am w nast臋pne szale艅stwo, kolejny dziki romans z now膮 form膮 praktyki. Towarzyszy艂 mi ognisty entuzjazm, kt贸rym z tak膮 to 艂atwo艣ci膮, zupe艂nie niezamierzenie, zara偶a艂am innych … Bo pasja jest zara藕liwa … Fala podobna do tekstu piosenki Bjork “It’s oh so quiet now … but soon again, starts another big RIOT … !” 
Romans zawsze nieub艂aganie ko艅czy艂 si臋 licznymi ranami, wypaleniem i zniech臋ceniem, a czasem nawet nienawi艣ci膮, g艂贸wnie do siebie, ale te偶 do konkretnych 艣rodowisk, zaciekle broni膮cych “jedynie s艂usznej drogi”. Czyli zn贸w pewnie do siebie, a dok艂adnie tej cz臋艣ci w sobie, kt贸ra za nic w 艣wiecie nie chce pu艣ci膰 fartucha mamy … Rozw艣cieczone dziecko, kt贸re nie znalaz艂o satysfakcji. Pewnie dlatego tak bardzo czu艂am piosenk臋 Rolling Srones-贸w “I can’t get no satisfaction”. Oj, jak dobrze znam to miejsce …
Kiedy to pisz臋, zauwa偶am, 偶e tak post臋puj臋 te偶 i w innych sferach swojego 偶ycia, zabawne. Chocia偶 z wiekiem, robi臋 to mniej intensywnie, wolniej i w wi臋kszym u艣pieniu …  Co艣 takiego si臋 sta艂o w przeci膮gu ostatnich pi臋ciu lat, 偶e zapad艂am w letarg, sen, a mo偶e zapuszkowa艂am si臋 w bezpiecznej, wyciszonej jaskini, coby wyliza膰 rany … ?
Przez te lata zbudowa艂am dom. Jest pi臋kny, dok艂adnie taki jaki sobie wymarzy艂am … I, zn贸w jest tak, 偶e czego艣 chc臋, 偶e nie mog臋 usiedzie膰 na pupie, cieszy膰 si臋 spokojn膮 emerytur膮 … C贸偶, 偶ycie chce si臋 dalej 偶y膰, najwyra藕niej :)
Ju偶 nie chc臋 spa膰! Jak pies, mam potrzeb臋 wytrzepania z siebie osiad艂ego przez lata kurzu z futra. Chc臋 otworzy膰 szeroko oczy i zacz膮膰 drug膮 po艂ow臋 swojego 偶ycia, na nowo. Inaczej. Po kilkuletnim, zimowym 艣nie, czas na wyj艣cie z kokonu. 
Jestem inn膮 Mag膮. Jak膮? Nie wiem. Obraz dopiero zaczyna si臋 malowa膰. 
Z zadziwieniem odkrywam, 偶e gdy pojawia艂a si臋 we mnie z艂o艣膰, niewygoda, gdy dzia艂o si臋 co艣, na co ju偶 od jakiego艣 czasu mia艂am w sobie g艂o艣ne “nie”, r贸wnolegle pojawia艂o si臋 co艣 na kszta艂t przyjemno艣ci, a mo偶e jakie艣 takie uczucie czego艣 znajomego. A znajome r贸wna si臋 bezpieczne. I tak trudno, tak trudno wyrwa膰 nog臋 z tego g臋stego bagna, postawi膰 pierwszy krok. Jak spod ziemi wychodz膮 zombie krzycz膮ce: “co ty robisz?! tak nie wolno! to jest niebezpieczne! z tob膮 jest co艣 nie tak, id藕 si臋 leczy膰!” 
Nie da膰 si臋 tym g艂osom, i pozosta膰 w 艣wiadomym wyborze wyj艣cia z miejsca nadu偶ycia, stania wiernie po stronie Dziecka …
Drugi krok ju偶 jest 艂atwiejszy. Teraz ju偶 to wiem, bo mia艂am odwag臋. Odwag臋 bycia sam膮, sprzeciwienia si臋 nauczycielowi, wi臋kszo艣ci, p贸j艣cia w stron臋 nieznanego, kt贸re nie gwarantuje niczego, tak偶e bezpiecze艅stwa. 
Po drugim kroku, nast臋puje seria kolejnych, lekkich. Wolny ch贸d. Na nowo, jak tancerka, kt贸ra zapomnia艂a, 偶e umie ta艅czy膰, jak nikt inny … I 偶e jest pi臋kna!

Odkrywam swoje potrzeby. 
Ja mam potrzeby, naprawd臋? Przecie偶 to 艣wiat jest taki potrzebuj膮cy. Gdy spotykam cz艂owieka, od razu wyczytuj臋 z jego twarzy historie niezliczonych pokole艅, ka偶da zmarszczka jest fascynuj膮c膮, poruszaj膮c膮 opowie艣ci膮, b艂ysk w oku jest sposobem komunikowania si臋 duszy z moj膮 … Zaczynamy romans, taniec, dialog. Jak radar przestawiam si臋 na czytanie fal drugiego Istnienia. I czytam ten alfabet Morse-a, w tempie ruchu fal oceanu, z pewno艣ci膮, nie wiedz膮c nic, co paradoksalnie przynosi niezm膮cony spok贸j i rozlu藕nienie …
I jest we mnie ta prastara t臋sknota. Nowo艣膰. Aby i kto艣 mnie tak spotka艂. Aby usiad艂 i s艂ucha艂. Nie przeszkadza艂, nie przerywa艂, nie radzi艂. Nic nie m贸wi艂. Aby艣my obydwoje spotkali si臋 w Sercu Ciszy. Planecie, kt贸r膮 odkry艂am jaki艣 czas temu, kt贸rej chroni艂am jak prywatny skarb. Tak d艂ugo, a偶 poczu艂am uk艂ucie samotno艣ci. Nasyci艂am ni膮 serce i cia艂o, unios艂am ci臋偶kie powieki, rozejrza艂am si臋 woko艂o i … poczu艂am, 偶e brakuje na niej ludzi. Brakuje cz艂owieka, z kt贸rym mog艂abym odpocz膮膰. 
Dzielenie si臋 ostatecznym odpoczynkiem. Czy mo偶e by膰 co艣 pi臋kniejszego? Dozna艂am tego raz, wi臋c pami臋tam. Pami臋tam jak czu艂am si臋 absolutnie bezpiecznie, zatroszczona i zaopiekowana. To jest podstawa, ziemia, cia艂o. I jak z tego poczucia bezpiecze艅stwa, rodzi艂a si臋 rozkosz. Nie musieli艣my nic m贸wi膰, wystarczy艂o, 偶e siedzieli艣my obok siebie. Nawet w oczy nie musieli艣my sobie patrze膰, bo nasze cia艂a ze sob膮 rozmawia艂y, same. Bez s艂贸w, patrzenia, kontroli … I tylko si臋 艣miali艣my, wszystko by艂o takie zabawne. Ludzkie dramaty, zamy艣lone twarze, kombinowanie, d膮偶enia. A ju偶 najzabawniejszy by艂 艣wiat duchowych poszukiwaczy. 
W tym miejscu ostatecznego zrelaksowania, odpuszczenia, ciszy, zosta艂a tylko 偶ywa esencja rozkoszy, przyjemno艣ci. Ca艂kowitego przyj臋cia wszystkiego takim jakie jest. 
Taka jest ta planeta. Takie jest bycie w Sercu Ciszy. Bez kombinowania, my艣li. Przytrafia si臋 w zatrzymaniu, kompletnym. Dzielenie si臋 absolutem z drugim, to jest tantra.


Zapraszam Mi艂o艣膰.


Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz