Maga Yoga

Maga Yoga

poniedziałek, 21 października 2013

G alop

Ostatnimi tygodniami byłam zajęta życiem.
Teraz czas na integrację. Przeładowana informacjami. Ciało dało z siebie wszystko - od ekstazy po rozpacz bez dna, popadnięcie w letarg. Od dzikiego tańca, po niewzruszone jak góra siedzenie.

Królowa życia.
Sen, w którym uciekam z królestwa, od wygód przewidywalnego życia wg zasad i regół panujących w mocarstwie.
Uciekam od rodziny, która mimo, że daje pożywienie, dach nad głową, względny spokój, ogrody o zdrowych owocujących roślinach, nie pozwala na rozwój. Tłamsi, przycina, depcze, opluwa. Boi się jak diabeł święconej wody. Co innego może zrobić? Kto by się nie bał tego co za bramą, gdy w tym co znajome jest przewidywalna wygoda, unikanie konfliktów, ład...?

A ja, żyjąca kobieta, za nic w świecie nie mogłam wysiedzieć w swojej cieplutkiej celi. Nie wykonałam przydzielonego mi przez króla zadania, nie wyszłam za mąż za miłego królewicza, chociaż "dobrze życząca siostra", przestrzegała przed konsekwencjami "tak nierozsądnych decyzji".

Coś we mnie wiedziało, że znajdę dzikiego konia, że potrafię galopować na oklep trzymając się grzywy, szepcząc do ciepłego końskiego ucha zaklęcia "niewiadomoskądznane", potężne, życiodajne, dobre.

Taka jest we mnie teraz decyzja: ufam ciału.

Ono często czuje niewygodę. Ja jednak mu nie ufałam, byłam wierna głowie, słuchałam jej podpowiedzi, trwając w miejscach/relacjach trudnych i bolesnych... Bo przecież: "cierpienie uszlachetnia, więc morda w kubeł suko i marsz w szeregu, pochyl głowę, zamknij dziób, nie śmiej się, nie śpiewaj, nie zadowalaj swych dzikich pierwotnych rządz, bo one, kurwa są złe, złe, złe!!!! Ja to wiem i już, bo ja tu rządzę, takie są zasady, więc rób jak każę!!!"

Jakże mały, cichy i zabawny wydaje mi się teraz ten głosik.

Idę za miękkością ciała, za pełnym oddechem, za bijącym sercem, za kochaniem.

Mam w dupie co mówią głosy, głosiki, głosulce.
Wiem kiedy mi dobrze, i za tym co dobre, z radością, podążam.
Słucham dzikiego konia, dbam o niego, karmię, rozczesowuję krzywę i ogon. I chociaż "nigdy nie nauczyłam się jeździć konno", potrafię galopować, wiem doskonale jakie wykonywać ruchy, kiedy się kłaniać, kiedy być twardą jak skała, kiedy mobilizować wszystkie mięśnie gdy znienacka zaczyna wierzgać, kiedy pozwolić sobie na głęboki sen, gdy łagodnie płyniemy stępa przez letnie łąki.

Galopuję.

"Jestem artystką". Co to znaczy, nie wiem. Ale czuję jakby żyła we mnie Bogini, najpiękniejsza na świecie istota, tak delikatna, że aż silna siłą nie do pobicia.

Skąd we mnie takie baśnie się snują?
Co to za kolorowy kłębek iskrzy się światłością hinduskiego święta?
Rozwija się,
rysuje zaklęcia,
uzdrawia,
plącze,
rozplątuje,
plecie.
Nie kończy się
nigdy
gdy
Ja
płaczę z rozkoszy
punkt G odnaleziony:
Serce bijące że aż str
ach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz