Maga Yoga

Maga Yoga

czwartek, 25 lipca 2013

Pozwalam sobie

Robię błędy
Potykam się
Nie udaje mi się
Nie akceptuję
Walczę

Skończył się kurs francuskiego.
Od początku do końca jego trawania byłam najgorsza w grupie.
Jako jedyna oblałam egzamin z kretesem.
Na koniec nauczyciel poprosił mnie, żebym została i poinformował, że mimo, że jestem bardzo zdolna (ciekawe skąd on o tym wie?), wynik jest bardzo słaby i poleca powtórzyć kurs, albo wziąść kilka dodatkowych zajęć prywatnych.
Coś tam bąkałam, że to było dla mnie za szybko, że taka szkolna forma nie jest dla mnie, ale głos grzązł mi w gardle.
Hamowałam łzy, chociaż chyba było widać jak wilgotnieją mi oczy, ledwie byłam w stanie powstrzymać wodospad płaczu.

Wyszłam ze szkoły, wsiadłam na rower, dalej nie pozwalając sobie na płacz.
Przejechałam:
most, 
park,
ulice.

Łzy stworzyły jeziorko za moimi gałkami ocznymi.
Przypinając rower w końcy uwolniłam tamę.
Idę po schodach, 
szlocham.
Zaczynam gotować obiad,
wyję,
płaczę,
kładę się na podłodze.

Mój pies drży na balkonie i spogląda na mnie ukradkiem przestraszony.

Uczucie totalnego osamotnienia,
bycia mniej niż zero,
bezradności.

Myśli: po co ja sobie to zrobiłam?
Po co zapisałam się do tej szkoły?
Żeby zobaczyć, że nie potrafię funkcjonować w tym systemie?
Że mam w sobie jakąś ranę, która błaga o uzdrowienie?

Nie wiem, nie wiem, nie wiem!

Nie chcę zaakceptować żadnej z tych możliwości.
Nie chcę uznawać konstrukcji myślowych.

Nie chcę!

Chcę pozwolić sobie na to uczucie.
Jest bardzo bolesne, bardzo mocne....
Ale takie jak burza po upalnym dniu.
Karmi,
odżywia,
przynosi ulgę.

Jest nawet przyjemne, chociaż niechciane tak długo.
(No bo przecież nie wypada pokazywać emocji, a już na pewno tak publicznie!
Trzeba być najlepszym, zawsze!
A przynajmniej nie najgorszym,
nie jakimś dziwakiem, odmieńcem,
nieprzystosowanym do tego świata i jego reguł tworem,
bo to już kicha totalna!)


Ragda wychodzi z balkonu i podchodzi do mnie, 
przytula się swoim ciepłym, czarnym, futrzastym cielskiem i liże po twarzy.


Coś odpuściło
Zwierzęta i dzieci zawsze to wyczuwają


2 komentarze:

  1. Pieknie to napisałaś. Doskonale Cię rozumiem i myslę że jest nas duży batalion. Pozwalanie sobie na rozpadnięcie buduje. Nieprzystosowani.pl. Moja żona ma Cię na FB. Jestem z Pragi choć życie zawiało mnie na Podhale przez Kraków mega uściski Maga. pozdrawiam Marek

    OdpowiedzUsuń