Maga Yoga

Maga Yoga

środa, 13 marca 2013

Anioł

Mój szalony umysł jest tak złożony, tak wiele w nim wątków, tyle głosów, że chwilami się zatyka, przepełnia. Już nic nie słyszę, nic nie czuję. Jakby mnie ktoś odurzył jakimś bardzo mocnym środkiem znieczulającym.

Wtedy wracam do ciała, powoli, czuję oddech.
Dziki koń wraca na swoje tory, skubie trawę, przebiera kopytami, potrząsa grzywą.
Jestem tu, wszystko rozpada się w tempie nie do uchwycenia, a jednocześnie jest ta krystaliczna cisza.
Raj.
Miękkość.
Bez formy, rzeczy, czasu.


Gdzie twa dusza aniele

Napis na szarej ścianie. Na pierwszy rzut oka nic tam nie ma, tylko jakieś rozmazane białawe kształty. Potem zaczyna się widzieć litery. Które układają się w słowa. Które budują znaczenie. Tworzy się historia w głowie. Każda głowa ma swoją. Opartą na doświadczeniach z przeszłości.
Odpływanie w baśń.

Gdzie twa dusza aniele?
Gdzie kończy się ściana a zaczyna anioł?
A jego dusza?
Czy anioł ma duszę?
Gdzie się ukryła?
Lata nad ziemią, a może jest gdzieś w środku?
Na zewnątrz czy wewnątrz?
Gdzie przebiegają granice rzeczy?
Czy można je narysować?
Najlepiej taką czerwoną przerywaną kreseczką, będzie łatwiej.
A niech niebieska obrysuje zarys dusz.
Żeby nie mylić jednego z drugim, bo przecież, rzecz, ciało, to nie to samo co dusza!
Nie daj Boże!
Dusza jest czysta i biała, przynależy do nieba.
A ciało brudne i skalane.
Trzeba je najpierw oczyścić, kajać się, żałować za grzechy.
Długo i boleśnie, najlepiej, żeby krew się polała, mieszając z potem i łzami.
Żeby przypadkiem nie trafiło się do piekła, bo wtedy to dopiero będzie przejebane!

Anioł stroszy pióra i odlatuje w siną dal, przytrzymując aureolę, żeby nie spadła i nie zabiła kogoś po drodze. Bo anioły są dobre i nie robią nikomu krzywdy. Nawet przypadkiem.

Amen.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz